Kiedy masz kilkadziesiąt lat, ból jest dla ciebie codziennością. Mówi się, że jak budzisz się rano i nic cie nie boli, to znaczy, że już nie żyjesz. Migreny, bóle kości, mięśni i stawów są na porządku dziennym, można do nich przywyknąć. Problem zaczyna się, gdy chwyta cię silny ból kolana. Taki ból uniemożliwia funkcjonowanie, uprzykrza codzienne spacery, wychodzenie po bułki rano, wyprowadzanie psa, prowadzenie samochodu. Może zrobić z ciebie niewolnika we własnym domu, jedyne na co będziesz mieć ochotę to leżenie w łóżku i oglądanie telewizji. Dobrze, że jesteś na emeryturze, wtedy możesz sobie na to pozwolić. Gorzej, jeśli ciągle jesteś aktywny zawodowo i musisz iść w tym stanie do pracy. Ból kolana będzie ci przeszkadzał we wchodzeniu po schodach na czwarte piętro, gdzie jest twoje biuro. Winda się zepsuła, dyrektor twierdzi, że budżet nie przewiduje jej naprawy w najbliższym czasie. Wtedy pozostaje tylko udać się do lekarza rodzinnego po zwolnienie i zadowolenie się 80 procent przysługującego wynagrodzenia na czas niezdolności do pracy.